A jednak okazało się, że śnieżyce spokojnie czekały pod śniegiem i
zakwitły dopiero teraz, dzięki czemu mogliśmy je podziwiać. Co prawda
byłoby to znacznie przyjemniejsze, gdyby nie tłumy, przewalające się wte
i wewte po jarze, ale niestety nie można mieć wszystkiego. Przecudnie. I
nawet dyndające sobie wszędzie leszczynowe kotki nie są w stanie zepsuć
wiosennego nastroju. W każdym razie uznajemy wiosnę za oficjalnie przybyłą.
Tak Marysia opisuje początek wiosny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz